Poniższe fragmenty pochodzą z jednego rozdziału :)
Fragment 1
– Cieszę się, że zdecydował się pan na to mieszkanie. – Na twarzy młodej agentki nieruchomości malowała się wyraźna ulga.
– Jest cudowne – powiedział Mikołaj. – Zawsze chciałem mieszkać w lofcie. I to praktycznie centrum miasta. – Spojrzał na kobietę. – Właścicielka powiedziała, że można w nim robić co się chce?
– Zgadza się. Miała na myśli urządzenie go, nie zakładanie plantacji marihuany – doprecyzowała. – Sama właścicielka mieszka w Chorwacji i zależy jej tylko na stałym przypływie środków. Jeżeli nie będzie płacił pan czynszu przez dwa miesiące, umowa zostaje automatycznie zerwana.
– Rozumiem. To się nie stanie, jestem bardzo sumienny w płaceniu na czas. Biorę.
Agentka jeszcze raz spojrzała na niego z radością. Biorąc pod uwagę stan mieszkania, które Mikołaj właśnie wynajął, nie mogła się go pozbyć przez dłuższy czas.
– Dobrze, przygotuję dokumenty i umowę. – Sięgnęła pospiesznie do teczki i podeszła do zakurzonego stołu.
Loft znajdował się na poddaszu jednej z kamienic niedaleko Starego Miasta. Było to duże pomieszczenie rozciągnięte na całą szerokość budynku. Kiedyś to musiał być strych, teraz jedynie stare mieszkanie z brudną kuchnią i małą łazienką, kompletnie zapomniane i niechciane.
Jednak przestrzeń była ogromna, co bardzo Mikołajowi odpowiadało – po jednej stronie znajdował się pochyły dach z nowymi oknami. Wpadało tu dużo światła zdradzającego ilość kurzu na drewnianej podłodze. Wszędzie dostrzegał brud, więc czekało go sporo sprzątania.
Z uśmiechem na ustach podpisał umowę, opłacił kaucję, a potem pożegnał agentkę, która wręczyła mu klucze. Gdy kobieta wyszła, rozpakował rzeczy z jedynej torby. Jej zawartość w żaden sposób nie wypełniła przestrzeni, którą musiał teraz samotnie zapełnić.
Fragment 2
Mikołaj przemierzał właśnie sklep z akcesoriami domowymi. Tak na dobry początek planował jedynie kupić jeden garnek, patelnię i jakiś kubek, a resztę zamówić z dostawą do domu, bo nie udźwignąłby wszystkich paczek.
W głowie już snuł plany, jak dokładnie zagospodarować to wspaniałe lokum, które właśnie wynajął. Jednak póki co potrzebował zrobić sobie obiad, a bez garnków i jakichś artykułów spożywczych nic z tego nie wyjdzie. Teoretycznie mógł zamówić pizzę, ale chciał, aby pierwszy posiłek był przygotowany własnoręcznie.
Poza tym Mikołaj kochał gotować. Było to dla niego swego rodzaju sztuka. Dbał o najdrobniejsze szczegóły, by nasycić nie tylko żołądek, ale i wzrok. Na wieczór wymarzył sobie rybę w delikatnym sosie koperkowym. Trochę równo posiekanych ziemniaków i może lampka wina? A jutro rano usmaży sobie jajka i boczek. Już słyszał to skwierczenie i czuł zapach wypełniający kuchnię. Od tygodnia stołował się w smutnym lokalu, aby oszczędzić jak najwięcej pieniędzy na mieszkanie. Teraz stwierdził, że może trochę zaszaleć.
Dotarło do niego również, że z chęcią zainwestowałby w jakiegoś tragarza. Już widział siebie jak niezdarnie wraca do domu z tymi wszystkimi pakunkami. Ale musiał być dzielny. Wszystko po to, by spełniać marzenia.
Fragment 3
Mikołaj rozpakowywał zakupy w kuchni. Porozdzielał równo składniki, zerwał metki z nowych garnków i patelni. Był gotowy do gotowania. Włączył małe radio, które zostało w mieszkaniu po ostatnim lokatorze. Przygotował rybę, pokroił ziemniaki, chciał zrobić surówkę, gdy zorientował się, że nigdzie nie ma marchewki. A mógłby sobie rękę uciąć, że ją kupował. Nawet specjalnie poszedł na słynny rynek niedaleko kina, aby kupić tam warzywa.
– No i będzie kolacja bez surówki. – Zabrzmiało to jak ostatnie słowa człowieka spadającego w przepaść.
Gdy wszystko się gotowało i smażyło, do Mikołaja w końcu dotarło, jak wielkie jest mieszkanie. Pustka w sercu ukłuła przez krótki moment. Ale szybko to odrzucił. Trzymał się planu i spełniał marzenia. A bycie z kimś było poza planem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz